Sesja narzeczeńska o wschodzie słońca na Jurze – Ania i KamilFotograf nie tylko na ślub i wesele.

Czy zastanowiło Was kiedyś, jakich siebie zapamiętacie, gdy licznik stażu małżeńskiego wybije kolejną rocznicę ślubu? Do jakich obrazów będziecie wracać, aby wzmocnić łączące Was uczucie? A wreszcie – jak zaspokoicie ciekawość swoich dzieci, zapytani o historię Waszej miłości – tak fundamentalną dla potomstwa?

Kiedy początek zamienia się w środek, kiedy młodość dojrzewa a bunt się ustatecznia, kiedy marzenia się konkretyzują i podejmujemy decyzję o kolejnych etapach związku – warto mieć w pamięci obraz nas samych z czasów, gdy wzajemne uczucie miało potencjał elektrowni atomowej, a stan ducha pozwalał przenosić góry i zawracać wodę w rzece:)
Bo gdzie szukać odpowiedzi na wszystkie wątpliwości, jesli nie w nas samych?
Sesja narzeczeńska to taki zapis wzajemnego zauroczenia, sprawozdanie ze wspólnych rytuałów, aktywności, tego, co nas uszczęśliwia i energetyzuje.

Anię i Kamila wyłowiłem w castingu, kiedy poszukiwałem gotowej do wyzwań pary, której pewnego majowego dnia będzie po drodze do Mirowa w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i nie zniechęci jej pobudka na długo przed świtem. Mieli w sobie zapał do kreowania ekscytujących sytuacji i jednocześnie dystans, pozwalający pokonywać przeszkody i brnąć w temat aż do skutku. Przekonałem się o tym, gdy pomimo falstartu dotarli na umówione spotkanie i zdążyliśmy sfotografować decydujące momenty poranka. A mało brakowało do rezygnacji ze zdjęć, bo w połowie trasy Ania i Kamil zorientowali się, że dojeżdżają nie do tego Mirowa, gdzie miała odbyć się sesja plenerowa! Ja mogłem być cierpliwy, ale słońce przecież nie poczeka!
Tymczasem nie dość, że dojechali, zanim wschód słońca rozlał się całkowicie na niebie, to jeszcze potrafili błyskawicznie wyhamować gwałtowne emocje i pośpiech i przesiąść się z auta na łąki i wapienne ostańce, idealnie wkomponowując w nie uśmiechy i gesty. Opłacało się wstać z lekkim zapasem czasu, także do dziś są sobie wdzięczni za ustawienie budzików na 2.00 w nocy:)

Ania i Kamil będą pamiętać o swojej przygodzie z fotografem ślubnym nie tylko przez ten wyścig z czasem, ale przede wszystkim dlatego, że zdjęcia z pleneru będą zawsze im przypominać, jak skuteczny i pogodny tworzą team, który nigdy się nie poddaje.

Niech sesja narzeczeńska i dla Was stanie się taką pamięcią zapasową, do której będziecie sięgać zawsze, gdy będzie potrzeba zaktualizować swój status:)