Widok z Miedzianki na wspólną przyszłość – sesja narzeczeńska Kasi i PawłaPrzedślubna próba generalna

Sesja zaręczynowa to szansa na oswojenie się z aparatem fotograficznym zanim zapozujecie do sesji ślubnej. To także okazja do zapoznania się ze stylem pracy fotografa – dzięki temu podczas wesela będziecie naturalnie reagować na obiektyw i swobodnie zachowywać się w trakcie reportażu ślubnego. Decydując się na sesję narzeczeńską możecie przetestować swoje pozy i gesty, przekonać się, jak sylwetka, makijaż, mimika prezentują się na zdjęciach. Spośród kilkudziesięciu kadrów z pewnością wytypujecie zestaw najbardziej udanych, które będą dla Was uroczą pamiątką oraz wskazówką co do najkorzystniejszej pod względem fotogeniczności postawy czy oświetlenia.

Kasię i Pawła wyłoniłem jako parę zwycięzców mojego fejsbukowego konkursu. Oboje byli niedoświadczeni w pozowaniu, ale chętni, by przełamać swoje opory przed aparatem. Przekonali się, że towarzyszący im obiektyw wcale nie musi być intruzem, który tylko zakłóca ich intymność. Kilka technicznych ujęć pozwoliło im wejść w sytuację i uwolnić się od spięcia, a po kwadransie wszyscy byliśmy w stanie złapać wspólną częstotliwość.
Bo fotograf ślubny nie kończy zadania na pokazaniu tego, co zastał, ale dąży do wydobycia potencjału z ludzi i miejsc. Pomaga więc parze oswoić niezręczność, pokonać niepewność, a w razie potrzeby proponuje zmianę miejsca czy stylizacji, bo wie, że nawet najdrobniejsza korekta może odblokować energię potrzebną do wykonania udanej sesji narzeczeńskiej.

Tak też zrobiłem, gdy dostrzegłem, że miejskie tło i dość formalne ubrania za bardzo ograniczały ekspresję Kasi i Pawła. Mimo że sami wybrali konwencję eleganckiej randki w pałacowych ogrodach, nie czuli się w niej dobrze. Musiałem zaproponować jakieś inne rozwiązanie, które uwolni ich od napięcia.
W sztuce robienia świetnych zdjęć nie wystarczy bowiem wprawne oko i fachowa obsługa aparatu, potrzeba także iskry, która wznieci „chemię” między fotografem a modelami. Czasem nadaje się do tego zabawna anegdota, niekiedy zaś sesję ratuje zmiana miejsca. Zasugerowałem narzeczonym urokliwą panoramę roztaczającą się z góry Miedzianki – i to był właściwy ruch!

Kasia i Paweł zmienili nie tylko otoczenie, ale i outfity, a za tym swobodę ruchów i nastrój. Makijaż Kasi, wykonany przez Tutaj Olga Maluje, zjawiskowo komponował się z refleksami zachodzącego słońca. Sesja plenerowa z widokami na falujące pasma Gór Świętokrzyskich wyraźnie przywróciła harmonię ich gestom i domknęła sesję narzeczeńską.

Wiedzcie zatem, że czasem warto odrzucić jakąś koncepcję, żeby ocalić sam pomysł:) Zaufany fotograf pokieruje Wami tak, by zadowoleniu z efektów sesji towarzyszyło miłe wspomnienie tej współpracy. Sesja narzeczeńska to takie SPA dla zmysłów: wiadomo, które zabiegi służą bardziej, w jakich warunkach najkorzystniej się czujemy i wypadamy. To swoista próba generalna gwarantująca powodzenie sesji ślubnej!